Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij

Wiem, że nic nie wiem

…czyli o efektcie Dunninga-Krugera, ciekawej historii o obrabowaniu banku i tym, jak słabi jesteśmy w ocenianiu własnej wiedzy.

Napad na bank a sok z cytryny

Zacznę od przytoczenia historii McArthura Wheelera, który w 1955 roku postanowił przeprowadzić napad na dwa banki. Co skłoniło go do tego czynu? Zasadniczo… jego wiedza chemiczna. Raczej skromna, dodajmy.

Wheeler dowiedział się bowiem, że soku z cytryny można używać jako niewidzialnego atramentu. Słowa nim napisane można odczytać dopiero po trzymaniu zapisanej kartki w pobliżu źródła ciepła – innymi słowy, po podgrzaniu. Dlatego też Arthur stwierdził, że jeśli posmaruje twarz właśnie sokiem z cytryny, kamery w banku nie będą w stanie jej zarejestrować. Nasz bohater, dla pewności, przetestował nawet wymyśloną przez siebie taktykę, robiąc sobie zdjęcie polaroidem – przez przypadek coś poszło nie tak (o czym nie wiedział) i zrobione przez niego zdjęcie okazało się rozmazane, co utwierdziło go w skuteczności swojego pomysłu. Jak łatwo się domyślić, w rzeczywistości jego sztuczka nie zadziałała i dzięki nagraniom z bankowych kamer, które zarejestrowały jego twarz, został złapany jeszcze tego samego dnia, w którym obrabował wybrane banki.

Wszyscy jesteśmy jak McArthur Wheeler

Czytając tę historię, można pomyśleć, że Wheeler nie grzeszył zbyt wielką inteligencją. Ale tak naprawdę… wszyscy czasem obrabiamy banki z twarzą wysmarowaną sokiem z cytryny. Nie tak dosłownie, oczywiście. Zbadaniem tego zjawiska zajęli się socjolodzy Justin Kruger i David Dunning, od których nazwisk zostało ono nazwane efektem Krugera-Dunninga. Można je przedstawić w formie prostego wykresu:

kruger-dunning-efekt

Efekt ten mówi o tym, że osoby o niewielkiej wiedzy i doświadczeniu w danej dziedzinie znacząco zawyżają ocenę własnej wiedzy i możliwości, z kolei wraz ze wzrostem wiedzy pewność siebie danej osoby spada. Potwierdzono tę zależność w wielu badaniach, gdzie osoby o najsłabszych wynikach w pewnych testach były przekonane, że wcale nie wypadły tak źle, za to osoby o lepszych wynikach zaniżały ocenę własnej wiedzy i umiejętności.

Jak to wygląda w praktyce?

 Na opisane zjawisko wpadłam pierwszy raz oglądając filmik o tym, dlaczego słabi fotografowie myślą, że są dobrzy – ale tak naprawdę można to odnieść do fotografii, jak i każdej innej dziedziny. Gdy tylko usłyszałam o tej zależności, od razu skojarzyło mi się to z moją oceną własnych rysunków na przestrzeni paru lat. Oto mały przykład:

picsart_06-11-07.10.20

Patrząc na wykres przedstawiony wyżej, nietrudno się domyślić, że byłam najbardziej pewna swojej pracy i najbardziej bezkrytycznie do niej podchodziłam… w przypadku rysunku z 2014.

Teraz ciężko mi w to uwierzyć, ale byłam z niego zwyczajnie zadowolona i nie zamierzałam słuchać osób, które w jakiś sposób dawały znać, że nie jest on najlepszy. Po wykonaniu pracy z 2016 roku już wiedziałam, że jeszcze wielu rzeczy muszę się nauczyć. Mam wrażenie, że to w 2018 roku stałam się najbardziej krytyczna w stosunku do siebie w tej kwestii i najbardziej przejmowałam się niemal każdym detalem.

Czy taka zależność jest tylko i wyłącznie niekorzystna? Niekoniecznie. Dzięki mojemu zadowoleniu z początkowych prac i pewnemu „zaślepieniu”, jeśli chodzi o moje rzeczywiste zdolności, nie zniechęciłam się tak łatwo do rysowania i robiłam to dalej, nawet pomimo niezbyt przychylnych opinii o tym, co robię. (Albo zwyczajnego niezrozumienia – kiedyś narysowałam portret Harry’ego Stylesa i zadowolona z siebie pokazałam go mojemu tacie, a on zapytał, czy to dziewczyna, czy chłopak, i nie miało to nic wspólnego z rzeczywistym wyglądem Stylesa. No, zdarza się.) Z kolei gdy moja pewność siebie zaczęła spadać, zaczęłam dostrzegać, jak wiele jeszcze przede mną, ale jednocześnie widziałam już pewien postęp w stosunku do przeszłości i to mnie motywowało (i nadal motywuje).

Patrząc na to w ten sposób, efekt Krugera-Dunninga może mieć pewną dobrą stronę – powstrzymanie od szybkiego poddania się. Jak jednak nie przepaść przez niego zupełnie i nie rzucać się do napadu na bank z sokiem z cytryny?

Parę rad na zakończenie

Przede wszystkim – zawsze się rozwijaj. Zawsze. Oczywiście o ile nie jesteś ekspertem w jakiejś dziedzinie (a i wtedy jest co robić, bo świat i technologia cały czas się rozwijają), jest mnóstwo rzeczy, których możesz się nauczyć na dany temat. Czytaj książki i poradniki, chodź na szkolenia lub zajęcia dodatkowe, obserwuj ludzi, którzy są w tym dobrzy, którzy mogą Cię inspirować, pytaj o rady i – choć to bolesne – konstruktywną krytykę. Nigdy nie wiesz wszystkiego.

Po drugie, próbuj nowych rzeczy. Lubisz rysować ludzi, ale nie potrafisz narysować dłoni, więc na swoich pracach zawsze je chowasz? Nie tędy droga. Pewnie, że na początku nie będą wychodzić, ale jeśli wciąż będziesz rysować to samo i tak samo, nie rozwiniesz się. Żeby nie było – nie twierdzę, że powinniśmy być dobrzy we wszystkim i lubić wszystko, np. w zakresie fotografii. To oczywiste, że niektórzy wolą fotografować ludzi, a inni jedzenie, i nie ma w tym nic złego, ale nie możemy od razu ograniczać się do jednej rzeczy. Zgodnie z kampanią pewnego magazynu powiem: „Znajdź swoją drogę. Ale najpierw spróbuj wszystkiego”.

Na koniec ważna zasada, o której zawsze powinniśmy pamiętać – „progres, a nie perfekcja”. Bardziej kieruję to do osób, których pewność siebie w danej dziedzinie zaczęła spadać wraz z czasem – prawdopodobnie po prostu wiecie już więcej, chociaż czujecie, jakby było odwrotnie. W rozwijaniu się nie chodzi o to, żeby od razu zrobić coś perfekcyjnie, tylko o to, żeby widzieć stopniowy, pewny postęp. Nie porównujcie się na początku do mistrzów w danej dziedzinie, bo z reguły nie jesteście w stanie zobaczyć całej pracy włożonych przez nich w sukces, i wszystkich popełnionych przez nich błędów. Spójrzcie lepiej na własne dawne prace czy osiągnięcia ułożone w czasie. Jeśli naprawdę nie widać żadnego postępu – coś robicie nie tak. Może się nie rozwijacie. Może nie próbujecie nowych rzeczy. A może po prostu dana rzecz nie jest dla Was – pewnie nie zostałabym mówcą motywacyjnym, ale według mnie czasami trzeba po prostu odpuścić. Nie można mieć wszystkiego. Jeśli z kolei widzicie progres, czy wręcz jesteście zażenowani swoimi dawnymi „dziełami”, z których kiedyś byliście zadowoleni – wszystko jest w porządku. Idziecie do przodu. Byle tak dalej!

Sokrates powiedział kiedyś „wiem, że nic nie wiem”. Dziś na jego pocieszenie możemy stwierdzić, że to oznacza, że z jego wiedzą raczej nie było najgorzej, skoro miał tak niską samoocenę w tym zakresie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: